Mój blog nie trafia w niszę rynkową, jest wszak kolejnym blogiem o reklamie. Mam wątpliwości,
co do możliwości takiego "trafienia", blogów jest przecież coraz więcej. Wszyscy chcą pisać, chcą żeby ich czytać. Chcemy opowiadać o sobie i zostać zauważonymi (lub nie, byle
się wywnętrzniać). Nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Ale to nie temat na dziś, dzisiaj ma być o niszach rynkowych. Skomentuję go tylko słowami Patrycji Pustkowiak z
ostatniej Chimery:
„Kiedy Kierkeegard wprowadzał do XIX-wiecznej humanistyki
pojęcie samorealizacji, na pewno nie przypuszczał, jak złowrogie ziarno wyda
jego zacna idea. Nie zważając na ponure doniesienia dotyczące drastycznego
spadku czytelnictwa, coraz więcej osób zaczyna pisać (być może zresztą te dwie
tendencje mają ze sobą wiele wspólnego). Zapomnijcie o Ibiszu, zapomnijcie
o
Cichopek, nadciąga Ilona Felicjańska i jej „Wszystkie odcienie czerni”,
thriller erotyczny, który, jak głosi autorka, wywoła szok. Miejmy nadzieję, że
nie estetyczny.”
Zaczęłam od tematu blogowego, ponieważ jest on teraz modnym,
a wyszukując pierwszy lepszy artykuł dotyczący nisz rynkowych, trafiamy dzięki googlowi
na taki, który traktuje o pisaniu internetowych dzienników i zarabianiu przy tym
ogromnych pieniędzy. Taki artykuł znalazłam na blogu zaistniejonline.pl/ (całkiem ciekawie tam). Wyczytałam, że trzy niewyczerpywalne
nisze kryją się w zagadnieniach: zdrowie, pieniądze/finanse, randki/seks. Dosyć
oczywiste i niezwykle ogólne, ale jest to już jakaś wskazówka. Wymienione obszary same w sobie nie są niszami -
ale w ich zakresie możemy znaleźć wiele nisz rynkowych, gdyż owe kwestie zawsze będą interesować odbiorców. Nie
zaprzeczę, iż zawsze, gdy na studiach mogłam wybrać dowolny temat
referatu/prezentacji, wybierałam jeden z wymienionych, ażeby koledzy się nie
nudzili
i słuchali mnie . Czyli zazwyczaj było o seksie. Wszyscy słuchali,
zawsze. Podobnie sprawa się ma z tytułem tego posta – chciałam nazwać go „nisze
rynkowe”, ale kto by to czytał?
Nawiązując jednak do niszy związanej ze
zdrowiem, a dokładniej – ze sportem, zastanawiam się, jak długo pozostanie ona tak popularna i chętnie wykorzystywana jak obecnie. Coraz częściej dbamy o swoją kondycję
fizyczną, a jeśli nie dbamy, to na pewno wiemy, że powinniśmy. Zasypują nas
informacje na ten temat. Owa moda rozwija się równolegle do nieokiełznanego konsumpcjonizmu (oba zjawiska podsycają się wzajemnie) oraz siedzącego trybu życia współczesnego społeczeństwa. Czy jest tu nadal jakaś nieodkryta nisza rynkowa, skoro już wszyscy wiedzą o omawianych tendencjach? Przedsiębiorcy mają świadomość, że nasza cywilizacja ma wielki problem z zaburzeniami odżywiania, zdrowym trybem życia, stresem, chorobami układu krążenia... I znają na to sposób - jest to sport, który coraz lepiej się sprzedaje.
Niedawno miałam przyjemność fotografować trening crossfit. Trening ów, prowadzony był przez producentów sprzętu sportowego, stąd moja obecność tam - miałam im zrobić zdjęcia na stronę internetową. Fotografowałam więc kółka gimnastyczne, sztangi, skakanki i inne, w zasadzie nieskomplikowane, ale nieznane mi sprzęty. Do tego było sporo facetów bez koszulek,
więc na tegoroczny Dzień Kobiet żaden pokaz chipendalesów nie jest mi już potrzebny.
Zmierzam jednak do tego, iż nisza, która dopiero zostaje zauważona przez producentów, to ta związana z crossfitem. Interesująca forma ruchu, w USA niezwykle popularna, do Polski niebawem zawita. Książek na ten temat jeszcze mało, stron www po polsku też niewiele, sprzęt dopiero się rodzi u garażowych rzemieślników, trenerów sporo, ale tylko w większych miastach. Trening ten obejmuje praktycznie wszystko, ma być urozmaicony i intensywny. Jestem więc ciekawa, ilu producentów i właścicieli klubów przyuważy niszę i doda do swoich ofert słówko "crossfit". Jedno małe słowo, a może wiele zdziałać. Niszowe słowa kluczowe mają moc.
Podany przykład wydaje się być doskonałą ilustracją do słów Anny Tarnawy z artykułu "Nisza codzienności i jutra": "Jak pokazały wyniki badania pt. „Strategia niszy rynkowej jako
specyficzny element potencjału rozwojowego mikroprzedsiębiorstw” prawie
wszystkie - bo 98,5% - mikroprzedsiębiorstwa działające w Polsce to
firmy niszowe. Co ciekawe, ich niszowość nie ma charakteru zero –
jedynkowego. Raczej jest to rodzaj przynależności do węższego lub
szerszego zakresu niszy, jako że przedsiębiorcy prowadzą działalność w
jednym lub więcej typie niszy jednocześnie. Rozszerzając zakres
niszowości przedsiębiorcy zyskują lepszą pozycję konkurencyjną, stają
się bardziej otwarci na współpracę z zewnętrznymi podmiotami."
Strategia niszy rynkowej wydaje się być opłacalna i logiczna. Jest jednak wykorzystywana powszechnie i, jak mniemam, nieco przeceniona. Znalezienie niszy, mimo iż trudne, jest możliwe. Wykorzystanie jej to jednak zupełnie inna sprawa, która udaje się nielicznym.
Dochodzimy więc do takiego oto truizmu: trzeba umieć się sprzedać.
Źródła & polecam do poczytania:
Chimera nr2/2013
"Nisza nader często poszukiwana przez mikroprzedsiębiorców to nic innego
jak część rynku,
w której istnieją odbiorcy posiadający sprecyzowane,
lecz niezaspokojone potrzeby.
Z drugiej strony nisza rynkowa może
odnosić się do grupy docelowej, której potrzeby są jeszcze
nieuświadomione."