sobota, 21 grudnia 2013

Oscar ma nowe logo

Po dwóch latach pracy Academy of Motion Pictures Arts
and Sciences (Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej) zyskała nową identyfikację wizualną. Najbardziej znamiennym elementem jest tu nowe logo, przedstawiające strumień światła padający od góry na statuetkę, tworzący trójkątny kształt. Ów trójkątny snop światła przypomina jednocześnie literę "A" (oczywiście od słowa "Academy"). 
Całość w kolorach złota, prezentuje się bardzo dobrze. 
Christina Kounelias - Chief Marketing Officer mówi:
“something that accurately reflects our community of artists, their diverse talents, and the creative process they employ to bring disparate ideas together into
a single vision.”
Redesign stworzony jest przez agencję 180 LA.

Strona www opisująca nowe logo i liczne inspiracje.





A poniżej inspiracja od Oscara
"Imagination Is More Important Than Knowledge"





----------------------------------
Źródła:
www.hollywoodreporter.com 
www.logo-designer.co
http://www.thewrap.com/
http://www.oscars.org
http://www.180la.com/    
http://www.lovelogo.pl
http://www.gmanetwork.com
http://variety.com


poniedziałek, 16 grudnia 2013

Święta aż nazbyt świąteczne



Święta są miłe, nigdy nie byłam świąteczną malkontentką i zawsze twierdziłam, że każda okazja do świętowania jest dobra, a już szczególnie Boże Narodzenie. Choinka, prezenty, światełka, pierniczki i inne słodkości - całkiem przyjemne. Nie da się jednak pozostać bożonarodzeniowym entuzjastą, jeśli ma się do czynienia z pewnymi przekazami reklamowymi, które w dodatku atakują człowieka z wielką częstotliwością i nachalnością. Istnieje bowiem reklama zwiastująca rychłe nadejście świąt Bożego Narodzenia, na którą nie mogę patrzeć, i która, w moim mniemaniu,
jest raczej odrzucająca aniżeli zachęcająca. 

Mowa o świątecznej kampanii reklamowej firmy Apart. Wszystko zrobione pięknie i bez zarzutu,
a jednak u mnie wywołuje niesmak. Całość aż nazbyt piękna i idylliczna. Oczywiście pytanie,
czy po tego typu reklamie można było spodziewać się czegoś innego byłoby tu jak najbardziej na miejscu. Być może promocja prezentów świątecznych w postaci biżuterii musi wyglądać właśnie w ten sposób, jednakże w moim przypadku prowadzi do odruchowego sprzeciwu. Główni bohaterowie - skrajnie szczęśliwe małżeństwo - Sasha Knezevic i niesamowita, acz nietrudna do pomylenia z wieszakiem na ubrania, Anja Rubik odgrywają swoje role całkiem przekonująco. Oczywiście jeśli wierzyć, iż ciągle obecny, szeroki uśmiech na ich twarzach nie wywoła w końcu skurczu szczęki bądź innej niemiłej przypadłości.

Na różnorakich portalach odnalazłam wiele podobnie brzmiących artykułów i komentarzy,
na przykład:
"Nowym elementem świątecznej układanki jest pupil małżeństwa modeli, piesek Charlie. Anja Rubik rzadko rozstaje się z kundelkiem, którego dostała od męża w prezencie urodzinowym, można więc przypuszczać, że był on obecny na planie i idealnie wpasował się w rodzinne Święta przy bogato zdobionej choince. Apartowi znów udało się stworzyć wizję Świąt idealnych. Która kobieta nie marzy o posiadaniu długich nóg, brylantowej biżuterii i udanego związku?" 
lub
"Każda z nas po cichu marzy o idealnych świętach jak z kampanii Apart."

Naprawdę to nasze największe marzenia? Ach, jak słodko....



Źródła:
Snobka.pl i artykuł na temat kampanii
Elle 
Boska.pl

wtorek, 5 listopada 2013

Adoptuj sobie faceta

Dzisiaj będę robić zakupy przez Internet. Nic w tym dziwnego, tak? Zapewniam, że te zakupy uznasz za mocno odbiegające od wszelkich standardów.

Włączam komputer, loguję się na portalu. Jest to wyjątkowy portal, bowiem mam już szereg sugestii, co do produktów, które mogą przypaść mi do gustu. Przeglądam, oglądam, oceniam i, jeśli produkt jest interesujący, klikam "tak", jeśli przeciwnie - odrzucam. Portal proponuje mi produkty regionalne oraz te spod lady (nie wiem czemu leżą pod ladą - nie ma w nich nic wyjątkowego). Jako klientka portalu mogę zarezerwować interesujące mnie produkty, a następnie dodać je do swojego koszyka. Co dalej? Szczerze przyznam, że nie mam pojęcia, bo w tym przypadku wrzucenie produktu do koszyka było dla mnie czynnością zbyt abstrakcyjną.

Przejdźmy więc do rzeczy. Strona internetowa, którą opisuję, to zaadoptujfaceta.pl
czyli stosunkowo nowy, funkcjonujący na polskim rynku portal randkowy. Zaskoczył mnie perfekcyjną oprawą, fachowym zdefiniowaniem celów, dostrzeżeniem potrzeb grupy docelowej, umiejętnym przedstawieniem korzyści płynących z rejestracji. Trudno było mi uwierzyć, że polskie przedsięwzięcie może tak celnie trafiać w sedno obecnych przemian społecznych oraz związanych z nimi szans i niebezpieczeństw. Długo w owe zjawisko wierzyć nie musiałam, gdyż portal nie jest polski. Przybył do nas z Francji, gdzie świetnie prosperuje od prawie pięciu lat. Formuła portalu polega na tym, iż to kobiety inicjują kontakt lub też wyrażają zgodę na to, aby mężczyzna zaczął rozmowę. To kobieta jest tu określana jako "klientka" mająca własną "shopping list" i dokonująca "zakupów". U dołu strony czytamy: "W supermarkecie z kawalerami każda znajdzie swój najlepszy model". Mężczyzna może wysłać do kobiety "zauroczenie" i wówczas staje się on "produktem do przymierzenia". Kobieta zezwala na kontakt bądź odrzuca zaproszenie. W każdym momencie może też faceta zarezerwować, wrzucić do swojego koszyka lub odwrotnie, kliknąć przycisk "odłóż go na półkę", "zablokuj go", czy "zgłoś jako upierdliwca"... 




Twórcy portalu tak piszą o jego francuskiej wersji:
"AdopteUnMec.com to pierwszy serwis randkowy, w którym tradycyjne role zostały odwrócone – władza należy do kobiet. Pod względem kulturowym jest to prawdziwa innowacja –
w tradycyjnych kulturach w dziedzinie uwodzenia kobiety często odgrywały rolę pasywną. Tutaj kobiety są najważniejsze – to one wybierają mężczyzn, którzy mogą z nimi rozmawiać! Wszystko odbywa się w otoczeniu bardzo modnym i eleganckim, z dużą dawką poczucia humoru."

Portal rozwija się całkiem dobrze, ale budzi sprzeczne opinie. Po jednej stronie znajduje się nowatorska formuła, poczucie humoru, świetne zdefiniowanie grupy docelowej (ludzie młodzi 
z większych miast), szata graficzna i chwytliwe hasła reklamowe. Po drugiej stronie zaś, trudno nie dostrzec odniesień do wszechobecnego konsumpcjonizmu czy przedmiotowego traktowania relacji. Z pewnością podobny portal, na którym to mężczyźni mieliby adoptować kobiety, spotkałby się z falą silnej krytyki i nie mógłby długo funkcjonować na polskim rynku, przynajmniej nie oficjalnie i nie jako portal randkowy. Przychodzi mi jeszcze na myśl zmiana tradycyjnych ról: kobieta ma być teraz silna, śmiała i wyzwolona, mężczyzna natomiast, niczym dziecko winien oddać się do adopcji lub pozwolić na wrzucenie się do koszyka. 

Mimo wszystko, jak dotąd więcej jest głosów za, aniżeli przeciw. Patrząc na reklamy, trudno się dziwić ;)



 Źródła:
zaadoptujfaceta.pl

niedziela, 27 października 2013

Madonny i Ladacznice

Dwa dni temu udostępniłam na swoim fejsbukowym profilu tekst Dojrzewalni Róż, który zachęcał kobiety do dbania o siebie, samorozwoju, wiary we własne siły i większej pewności siebie. Następnie, ku swojemu zdumieniu, zobaczyłam pod własnym postem komentarz znajomego, sugerujący, iż tekst jest zupełną pomyłką, zachęcającą do niezdrowego egoizmu i, jak rozumiem, zaniedbywania "kobiecych" obowiązków, a przecież "życie nie tylko po to jest by brać"...
Mocno zaniepokoiło mnie to, pozbawione empatii i jakichkolwiek prób zrozumienia tematu, podejście do sprawy. Niestety, zgodnie z powiedzeniem "uderz w stół a nożyce się odezwą", mamy analogiczną sytuację - wspomnij o tym, że każda kobieta zasługuje na to, by być traktowana jak wartościowy człowiek, a odezwą się komentarze oskarżające cię o egocentryzm, rozbuchany feminizm i wypaczony system wartości. Oto właśnie krótka historia, skąd wzięłam inspirację do dzisiejszego wpisu, czy może nawet serii wpisów, dotyczących
sytuacji kobiety w społeczeństwie.

Pierwszy wpis na owy temat wydaje się być dosyć trudny, ponieważ konieczne jest dokonanie dużej selekcji - tyle spraw, kampanii społecznych, inicjatyw, reklam, publikacji. I chociaż taka ilość jest wciąż zbyt mała, by poczynić trwałe zmiany w świadomości większości z nas,
to mozolnie oraz konsekwentnie idziemy w niezłym kierunku. Niestety proces jest tak skomplikowany, a przeszkód na drodze tak dużo, że wciąż pozostaje zatrważająco wiele nierozwiązanych problemów.

Zacznę od pobieżnego zwrócenia uwagi na zagadnienia, które najprawdopodobniej posłużą za tematy do osobnych wpisów. Na początek polecam świetną, wymowną publikację o stereotypach płciowych, ambiwalentnym seksizmie i dyskryminacji. Broszura stworzona przez Weronikę Rafę nosi tytuł "Ladacznica" i może zostać otworzona z dwóch stron: czarnej i białej. Na portalu kampaniespoleczne.pl czytamy: 
"Biała część dotyczy kultu prawdziwej kobiety i historycznego znaczenia kobiecości, zaś czarna opisuje wpływ stereotypów na współczesne myślenie o kobietach. W niej opisane są też skrajne przypadki wrogości wobec kobiet: przemoc i gwałt. (...) Tytułowa Ladacznica to metafora kobiety zachowującej się w sposób niestereotypowy: działającej, sprawczej i dominującej. Autorka zaznacza, że takie kobiety stanowią zagrożenie dla status quo i uprzywilejowanej pozycji mężczyzn, a karą za odmienność jest często efekt odwetu - brak szacunku i życzliwości dla ludzi, którzy nie podporządkowują się kulturowym normom."





Teraz kilka przykładów kampanii społecznych, dotykających przeróżnych tematów. Ich punktem wspólnym jest jednak postać kobiety:

1) "Don't disguise. Call for help."-"Nie maskuj. Zadzwoń po pomoc."
    "Be stylish in any situation. Or call for help."-"Zachowaj styl w każdej sytuacji. Albo zadzwoń
    po pomoc."



2)  "Miliony kobiet rozmawiają o przemocy tylko same ze sobą. Wyjściem jest rozmowa z kimś 
      innym."




 3) "No Joke. Choice Matters. Everywhere"-"To nie żart. Wybór ma znaczenie. Wszędzie."




4) "Nie stań się towarem i nie daj się sprzedać"; "Świeży towar"; "A miałaś być kelnerką."



5) "Plus size bodies, what's wrong with them anyway?"



6) "This is not an invitation to rape me"- "To nie jest zaproszenie do gwałtu."




 7) "It’s easy to see there aren’t enough women in senior levels of business, but it isn’t easy to see the barriers they face. If we can start the conversation, we can start to create change"- "Łatwo zobaczyć, że nie ma wystarczającej liczby kobiet na wysokich szczeblach biznesu, ale nie jest łatwo dojrzeć barier, którym muszą stawiać czoła. Jeśli możemy zacząć rozmowę, możemy zacząć stwarzać zmiany";
"Just because you can't see the barriers women face doesn't mean they're not there"-
"To, że nie widzisz barier, które stoją przed kobietami, wcale nie oznacza, że ich tam nie ma."




To oczywiście tylko nieliczne przykłady i nieliczne problemy, o których trzeba pamiętać.
Więcej innym razem.

Podsumowując:
"Dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie.
A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce. Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna. Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna. Gdy się cieszy, to się wygłupia, albo jest pijana. Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy się kimś zainteresuje, to się puszcza. Gdy się wstydzi, to jest głupia, a gdy się nie wstydzi to jest bezwstydna. Gdy się przy czymś upiera, to przesadza, a gdy się nie upiera, to nie wie czego chce. Jak kocha, to jest naiwna, a jak nie kocha, to jest zimna. Gdy ma ochotę na seks, to jest suką, a gdy nie ma ochoty na seks, to też jest suką. Jeśli chce być kimś – to znaczy, że przewróciło się jej w głowie, a jak nie chce być kimś, to jest głupią kurą. Jeśli jest sama, to znaczy, że nikt jej nie chciał,
a jeśli jest z kimś, to znaczy, że cwana. Wtedy też będzie wiedzieć, że gdy dostaje furii – to jej się tylko tak zdaje. W każdym razie, może być pewna, że nie ma żadnych prawdziwych powodów do gniewu i powinna udać się po poradę do psychoterapeuty."
Wojciech Eichelberger



Źródła:
"Ladacznica" Weronika Rafa
http://www.kampaniespoleczne.pl
http://pl.wikiquote.org/wiki/Wojciech_Eichelberger

czwartek, 10 października 2013

Broda na sezon jesienno-zimowy

Na specjalne życzenie post o najnowszej kampanii Vistuli (jesień/zima 2013/14) i nie tylko. 
Takie tematy to ja lubię ;)

W zeszłym sezonie jesienno-zimowym w reklamach Vistuli królował jazz. Wtedy to R. Horowitz wykonał dla owej marki zdjęcia we wnętrzach stylizowanych na kluby jazzowe. W minionym roku głównym bohaterem kampanii był dojrzały mężczyzna z pasją. W tym roku jest nim mężczyzna
z brodą.

Po raz kolejny marka udowodniła, że klasyka w męskim wydaniu nie musi nudzić.

Oczywiście moda na, nazwijmy to, zaplanowane nieokrzesanie czy okiełznaną dzikość
w wizerunku rozwija się już od pewnego czasu, od kilku lat, ale nad Wisłę wszystko przybywa
z opóźnieniem. Z opóźnieniem, ale tym razem także z rozmachem godnym pochwały.

Już ponad 3 lata temu kampania firmy French Connection wskazywała na nadchodzący trend.
Do tej pory do swoich reklam brodatych modeli zaangażowały także takie marki, jak na przykład Suit Supply, Brunello Cucinelli, Oscar Jacobson, Lubiam, Ermenegildo Zegna, Sir Oliver, McNeal.
A z naszego polskiego podwórka - Bytom oraz omawiana wcześniej Vistula.

Popatrzmy więc.






Vistula fall/winter 2013/14
Vistula fall/winter 2013/14
Vistula fall/winter 2013/14


Suit Supply fall/winter 2013
Suit Supply fall/winter 2013

Bytom jesień-zima 2013

Bytom jesień-zima 2013


Brunello Cucinelli fall-winter 2013/14
Brunello Cucinelli fall-winter 2013/14
Brunello Cucinelli fall-winter 2013/14

Oscar Jacobson 2013

Oscar Jacobson 2013

Lubiam 2013/14
Lubiam 2013/14



French Connection 2009/2010


Źródła:
http://vistula.pl/
Fanpage "Vistula: the men's world"
Fanpage "Zapuszczam brodę, nie lubię się golić"
http://mrvintage.pl
http://www.luxlux.pl
http://parzyszek.blox.pl/
http://eu.suitsupply.com/
http://handsomemensclub.pl/
http://bytom.com.pl/
http://brunellocucinelli.com
http://oscarjacobson.com
http://lubiam.it

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Kraken dopadnie Cię szybciej niż myślisz

Sezon ogórkowy w pełni, również tutaj. Pora zacząć temu przeciwdziałać.

Przyjrzyjmy się więc wielkiej ośmiornicy, która atakuje niewinnych mieszkańców miasta
i sięga swoimi mackami tam, gdzie nie powinna. Napada znienacka i nie tylko na morzu.

Oprócz wpychania swoich macek w niepożądane miejsca, ośmiornica ma jeszcze jedno istotne, acz niezwykle trudne zadanie - wypromowanie nowej marki na rynku, na którym od podobnych, dobrze znanych marek aż tłoczno. Mowa o produkcie, jakim jest "Kraken Black Spiced Rum".


Cała kampania opiera się na dobrze pomyślanej historii. Sięga legend o potworze z głębin - Krakenie, który miał atakować statki na Morzu Karaibskim (czyli w okolicach, gdzie produkowany jest rum). Mamy więc świetny przykład storytellingu, spójnego i zaplanowanego dla wielu kanałów komunikacyjnych. Wszystko w kreacji jest mroczne, stylizowane, czarno-białe, tajemnicze, ale też eleganckie: zaczynając od strony internetowej, przez design etykiety
i butelki, billboardy 3D, filmy na youtube, profil na facebooku, gadżety (plakaty, ubrania, parasolki, ręczniki, torby, notatniki), aplikacje...




Najbardziej zainteresowała mnie jednak podstrona "Book", którą znajdziemy tutaj.
Jest to wirtualna książka, która szczegółowo omawia wygląd, budowę, naturalnych wrogów, genezę (sięgając do teorii ewolucji) Krakena oraz związane z nim legendy, sposoby walki
z potworem, jak również informacje dotyczące produkcji rumu.

Dyrektor kreatywny Mikal Reich twierdzi: "The Kraken Rum is dark and fun, like its fans.
The ads have to be that, as well. We plan to continue the advertising attacks in all mediums. Surprise is our best weapon against the powers which spend a captain's ransom."

Aż chce się zgłębić ową mroczną tajemnicę.


----------------


Źródła:
http://www.krakenrum.com/
http://www.krakenrumstore.com/collections/accessories
http://thefutureofads.com
http://www.adweek.com/adfreak
http://pinterest.com

środa, 17 lipca 2013

Chevrolet pobieżnie

W ostatnim czasie odwiedziłam kino i obejrzałam film "Iluzja", czy lepiej: "Now you see me".
Na filmie, w tym momencie, skupiać się nie będziemy, aczkolwiek trzeba przyznać, że jest całkiem niezły, bo nie nudziłam się w czasie seansu. 

Podczas oglądania zwróciłam szczególną uwagę na niewielką ilość lokowania produktu. Może nie byłam zbyt uważnym widzem, bo zauważyłam wyłącznie dwie lokowane marki i obie były markami samochodów. Tak więc, wszelkie pościgi i przejażdżki odbywały się BMW lub Chevroletem.
Stąd pomysł, by odnaleźć ciekawe reklamy tego drugiego i przyjrzeć mu się bliżej. Zastanawiam się także, jak często Chevroleta plasuje się w tego typu produkcjach - zwrócę na to uwagę
w kolejnych filmach, jakie będę miała okazję obejrzeć. 

Pierwsza z drukowanych reklam, która mnie urzekła, to dzieło McCannErickson, mające promować Zafirę. Podoba mi się nawet nie samo copy, ale ciekawa i nietypowa realizacja całego pomysłu, wykorzystane materiały itd.



Campbell wykreował taką oto reklamę, w której przypadło mi do gustu szczególnie hasło:




To na tyle jeśli chodzi o rzeczy, które na szybko znalazłam, i które wydają mi się najciekawsze. Niewiele. Trzeba będzie przejrzeć jeszcze reklamy telewizyjne.

Źródła:
http://adsoftheworld.com/

środa, 10 lipca 2013

Krowa między zębami

Kampania Oral-B pod hasłem "The food tries, but does not stay in the mouth."
Zdecydowanie nie dla wegetarian. 




Art Director: Daniel Tomazini Dias
Copywriter: Luís Fernando Teixeira

Źródła:
http://adsoftheworld.com

piątek, 28 czerwca 2013

Product displacement

Zjawisko product placement/lokowania czy też plasowania produktu jest znane wszystkim,
bo jak go nie znać, mając do czynienia z polskimi serialami... Tam produkty (czy też marki,
bo zazwyczaj o plasowanie marek tu właśnie chodzi) lokuje się tak natarczywie i ostentacyjnie, że nawet najmniej spostrzegawczy widz jest w stanie to zauważyć. Pewnie o to właśnie chodzi. Osobiście preferuję sposoby lokowania, które są nieco mniej narzucające się, ale o te
w polskich produkcjach trudno.

Bardziej interesujące od popularnego product placement wydaje mi się jednak mało znane
product displacement. Pierwszy raz dostrzegłam zjawisko w niezbyt ambitnym, acz miłym filmie -"Gnomeo i Julia", gdzie jeden z krasnali ogrodowych korzystał z laptopa, na którym widniało świecące logo, lecz wyjątkowo nie było to jabłuszko, a apetyczna gruszka.

Po takim wstępie nie muszę chyba tłumaczyć, o co w product displacement chodzi. Nie muszę,
ale mogę. Toteż śpieszę z wyjaśnieniem, iż product displacement to specyficzny sposób przedstawienia marki w przekazie audiowizualnym (zwykle telewizyjnym), który przypomina parodię dobrze znanego, rozpoznawalnego i kojarzonego z marką symbolu, logo. Może być to jabłuszko ugryzione z dwóch stron zamiast z jednej. Taki sposób przedstawienia marki,
po pierwsze, nie pociąga za sobą kosztów, jakie należy ponieść umieszczając w serialu lub filmie nazwę firmy czy jej prawdziwe logo. Po drugie, zwykle wykorzystywane jest w przekazach, które trafiać mają do specyficznych odbiorców - młodych, z dużych miast, wykształconych -i  wtedy sprawdza się lepiej, aniżeli tradycyjny product placement.

Przykładami filmów i seriali, w których doszukamy się product displacement są:
"Sex and the City", "Ja, Robot", "Casino Royale" ( właśnie za cudowny placement i displacement uwielbiam Bonda), "Simpsonowie" itd.

Lubię ten sposób lokowania marki, ponieważ, w przeciwieństwie do ostentacyjnego plasowania, odnoszę miłe, podbudowujące moje ego wrażenie, iż twórcy przekazu nie traktują mnie jak głupka, a może nawet więcej - wierzą w moją inteligencję (mniejszą lub większą) i ufają,
że prawidłowo odczytam żartobliwy komunikat. Często jednak, twórcy przekazu nie są tożsami
z przedstawicielami działu marketingu danej marki, ponieważ wciąż naprawdę rzadko displacement jest świadomie stosowaną techniką marketingową.

Niewiele informacji na temat product displacement można znaleźć w sieci, jeszcze mniej poza nią. Liczę na to, że wkrótce pojawi się ich nieco więcej. Samo zjawisko, jako jeszcze niezdefiniowane, może być traktowane również jako ukrywanie rozpoznawalnego znaku, by uniknąć opłat za jego wykorzystanie. I w tym wypadku brzmi już mniej fascynująco.

Podsumowując, product displacement można odczytywać w dwojaki sposób:
1. Jako technikę marketingową, mającą w ciekawy sposób zwracać uwagę odbiorcy na konkretną markę, ale bez epatowania jej logo czy nazwą.
2. Jako próbę uniknięcia opłat za wykorzystanie wizerunku marki. Widzowi zdaje się,
że ma do czynienia ze znanym logo, chociaż w rzeczywistości nie wszystko jest dokładnie tak, jak w faktycznym znaku firmowym.
Przypuszczam, że istnieje jeszcze trzeci sposób: czyli połączenie dwóch powyższych.










Źródła:
Juan Salvadro Victoria Mas, Hollywood i marki: Product placement w kinie amerykańskim. Warszawa: Wyd. SWPS Academia, 2010.

http://www.urbandictionary.com/
http://www.youtube.com/watch?v=VIvCfNKg8qM&feature=player_embedded
http://www.abc.net.au/tv/hungrybeast/stories/product-displacement/
http://en.wikipedia.org
http://hatalska.com/
http://productdisplacement.tumblr.com/