poniedziałek, 14 stycznia 2013

Społecznie przeciwko AIDS cz.2

Poprzednia część serii "Społecznie przeciwko AIDS" mówiła o edukacyjnej polskiej kampanii 
"ABC seksu w obrazkach" oraz o wykorzystaniu humoru w kampaniach służących walce z chorobą. Dzisiaj natomiast, będą przykłady akcji wykorzystujących mniej lub bardziej bezpośrednie odniesienia do śmierci oraz epatowanie drastycznymi i nieprzyjemnymi obrazami.

Zarówno jedne, jak i drugie z wymienionych wyżej sposobów zwrócenia uwagi na problem - jeśli przedstawiane są dosadnie - bywają nieprzyjemne w odbiorze. Odbiorca nie lubi patrzeć na chorobę i myśleć o śmierci. Jeśli nawet jego uwaga zostanie przyciągnięta przez interesującą formę przekazu, to trudno powiedzieć, czy sam problem, o którym ów przekaz traktuje, 
nie zostanie wyparty ze świadomości. Zwykle bowiem, w zetknięciu z podobnymi kwestiami staramy się myśleć "mnie to nie dotyczy". Bardzo dobrze, że tak myślimy, ponieważ gdybyśmy utrzymywali stałą świadomość ilości i charakteru czyhających wokół zagrożeń dla naszego życia oraz zdrowia, to nikt nie wytrzymałby bez cudownego leku na wszystko - prozacu. A i to by może nie pomogło. Dlatego rodzi się pytanie: czy straszenie jest tu dobrym sposobem? I jest to pytanie dotyczące nie tylko walki z AIDS, ale kampanii społecznych jako takich. 
Odpowiedź, którą możemy znaleźć w literaturze tzw. przedmiotu mówi, że adwersarz faktycznie może się wystraszyć, dlatego należy podać sposób, w jaki mógłby on uniknąć niepożądanego losu przedstawionego w przekazie. Bez jasnego ukazania takiego sposobu żadna kampania społeczna nie odniesie sukcesu, wręcz przeciwnie. Czy jednak poniższe przykłady odnoszą oczekiwany skutek i wywołują odpowiednie działanie (bezpieczny seks), czy może są przez nas ignorowane?



















Źródła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz