Poprzednia
część serii "Społecznie przeciwko AIDS" mówiła o edukacyjnej polskiej
kampanii
"ABC seksu w obrazkach" oraz o wykorzystaniu humoru w
kampaniach służących walce z chorobą. Dzisiaj natomiast, będą przykłady
akcji wykorzystujących mniej lub bardziej bezpośrednie odniesienia do
śmierci oraz epatowanie drastycznymi i nieprzyjemnymi obrazami.
Zarówno
jedne, jak i drugie z wymienionych wyżej sposobów zwrócenia uwagi na
problem - jeśli przedstawiane są dosadnie - bywają nieprzyjemne w
odbiorze. Odbiorca nie lubi patrzeć na chorobę i myśleć o śmierci. Jeśli nawet
jego uwaga zostanie przyciągnięta przez interesującą formę przekazu, to
trudno powiedzieć, czy sam problem, o którym ów przekaz traktuje,
nie zostanie wyparty ze świadomości. Zwykle bowiem, w zetknięciu z podobnymi kwestiami staramy się myśleć "mnie to nie dotyczy". Bardzo dobrze, że tak myślimy, ponieważ gdybyśmy utrzymywali stałą świadomość ilości i charakteru czyhających wokół zagrożeń dla naszego życia oraz zdrowia, to nikt nie wytrzymałby bez cudownego leku na wszystko - prozacu. A i to by może nie pomogło. Dlatego rodzi się pytanie: czy straszenie jest tu dobrym sposobem? I jest to pytanie dotyczące nie tylko walki z AIDS, ale kampanii społecznych jako takich.
Odpowiedź, którą możemy znaleźć w literaturze tzw. przedmiotu mówi, że adwersarz faktycznie może się wystraszyć, dlatego należy podać sposób, w jaki mógłby on uniknąć niepożądanego losu przedstawionego w przekazie. Bez jasnego ukazania takiego sposobu żadna kampania społeczna nie odniesie sukcesu, wręcz przeciwnie. Czy jednak poniższe przykłady odnoszą oczekiwany skutek i wywołują odpowiednie działanie (bezpieczny seks), czy może są przez nas ignorowane?
nie zostanie wyparty ze świadomości. Zwykle bowiem, w zetknięciu z podobnymi kwestiami staramy się myśleć "mnie to nie dotyczy". Bardzo dobrze, że tak myślimy, ponieważ gdybyśmy utrzymywali stałą świadomość ilości i charakteru czyhających wokół zagrożeń dla naszego życia oraz zdrowia, to nikt nie wytrzymałby bez cudownego leku na wszystko - prozacu. A i to by może nie pomogło. Dlatego rodzi się pytanie: czy straszenie jest tu dobrym sposobem? I jest to pytanie dotyczące nie tylko walki z AIDS, ale kampanii społecznych jako takich.
Odpowiedź, którą możemy znaleźć w literaturze tzw. przedmiotu mówi, że adwersarz faktycznie może się wystraszyć, dlatego należy podać sposób, w jaki mógłby on uniknąć niepożądanego losu przedstawionego w przekazie. Bez jasnego ukazania takiego sposobu żadna kampania społeczna nie odniesie sukcesu, wręcz przeciwnie. Czy jednak poniższe przykłady odnoszą oczekiwany skutek i wywołują odpowiednie działanie (bezpieczny seks), czy może są przez nas ignorowane?
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz