Moje wrażenia po zetknięciu z książką „W świecie reklamy i reklamożerców” .
Wstęp zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Mamy tu bowiem
półtorej strony o strasznej, okropnej współczesności, jawiącej się jako
pustynia czy labirynt, w którym zatracamy cel istnienia i gubimy porządek
rzeczy. Z drugiej strony są tu odniesienia do całkiem miłej starożytności, w
której ludzie ponoć zdawali sobie sprawę ze swojej marności, wykazując pokorę, szacunek
do natury oraz postawę, ogólnie rzecz biorąc, radosną. Jak dla mnie – błąd. Po
co porównywać nieporównywalne płaszczyzny, robiąc to dodatkowo w kilku
ogólnikowych zdaniach, które zupełnie nie oddają istoty problemu? Osobiście nie
sądzę, aby natura ludzka bywała kiedyś lepsza lub gorsza niż obecnie, chociaż
przyznaję rację hipotezom, iż współcześnie nie żyje się prosto. Większym
błędem wydaje mi się natomiast odniesienie do Kartezjusza, interpretacja „Cogito
ergo sum” w kategoriach „ Im myślisz więcej, tym bardziej jesteś” i wyciąganie
z tego konkluzji, że „człowiek żyjący dzisiaj powoli zanika”. Kartezjusz
zrobił nam wszystkim krzywdę oddzielając ludzką duszę od ciała, krzywdę z
której dopiero współcześnie powoli się otrząsamy, więc ja bym do niego nie
nawiązywała wcale, wolałabym się na niego obrazić.
Ale o czym my mówimy? Przecież to miała być książka o
świecie reklamy...
Kiedy jednak przebrniemy przez wstęp i rozdział pierwszy,
głoszący, iż nasze interakcje są raczej sztuczne i w ogóle niemal nie istnieją, jest już nieco
lepiej. Wprawdzie dowiadujemy się,
że
nasze „myślenie o Innym przestało być myśleniem o horyzoncie Dobra” a „miejsce
moralności zajęła <<sfera handlowa>>”, jednak należy przyznać, że
zarówno ten, jak i kolejne rozdziały na temat reklamy oraz jej konsumentów, są satysfakcjonujące.
Albo nie, nie powinnam pisać,
że książka
jest satysfakcjonująca w sytuacji, gdy autorka kieruje pod adresem współczesnych ludzi oskarżenie: „Imperatyw
kategoryczny Kanta zastąpiony został imperatywem rozkoszy
i przyjemności. Każde
działanie ma być więc rodzajem masturbacji – musi sprawiać przyjemność.” Więc
może lepiej nie będę się przyznawać do użycia książki w niecnym, „niekantowskim”
celu.
„Świat wymaga dziś od człowieka nie tworzenia, ale konsumowania.
To konsumowanie stało się naszym podstawowym zachowaniem. Człowiek współczesny
przestaje cokolwiek rozumieć
z docierających do niego informacji – co powinien
jeść, jakich kremów używać, jak pachnieć,
co kupić dzieciom, by okazać im
miłość. Wszechobecna reklama (telewizyjna, radiowa, prasowa, internetowa,
ogłoszeniowa, plakatowa itd.) uświadamia mu, że ma więcej potrzeb niż
kiedykolwiek przypuszczał.”
Trzeba jednak zauważyć, że niewątpliwą zaletą książki jest kontakt z rzeczywistością.
Znajdują się tu wyniki badań prowadzonych wśród konsumentów, w tym ludzi młodych,
czy wyjaśnienia neologizmów (np. „siatanizm „ – „w języku ludzi młodych
całkowite poddanie się konsumpcyjnemu trybowi życia, bez zdolności do
jakiejkolwiek refleksji.”), znane hasła reklamowe i objaśnienia
chwytów retoryczny, jakie wykorzystują.
Rozdziały mówiące stricte o reklamie i rodzajach
konsumentów – jak dla mnie bez zarzutu. Mnóstwo przykładów i trafnych
spostrzeżeń.
Muszę przyznać, że wybranie z omawianej książki tego, co
najlepsze, wymaga od czytelnika dużej dozy krytycznego myślenia. Niemniej jednak
da się, toteż polecam.
![]() |
Mural grupy Twożywo z http://www.myfinepix.com/it/node/243260 |
![]() |
http://www.myfinepix.com/it/node/243260 |
Źródła:
Walotek-Ściańska Katarzyna, W świecie reklamy i reklamożerców. Bielsko-Biała : Wyższa Szkoła Administracji, 2010.
http://www.myfinepix.com/